poniedziałek, 30 listopada 2009

Przypowieść sentymentalna

Jako że grudzień dzień lada, więc i sentymentów wymierna liczba nie maleje. Dzisiaj Bum-Bum Pan przeczytał na zajęcia artykuł jeden o mieście Wrocławiu i przestrzeni. Autor tejże pisaniny filozof mądra głowa tęskno opowiedział o wrocławskim bezładzie i stwierdził tam, że kocha rozpierdol, kiedy z balkonu lecą fekalia a i z procy strzelane są różnego rodzaju klopsy i pyzy z pobliskiego spożywczego dyskontu. Pan Bum-Bum zaszlochał, uderzając głową w parapet koloru tęczy. Też kochał rozjebankę. Przypomniał sobie ulicę Spiżową. Nie ze względu na to mieszkanie na strychu i współlokatorów. Nie ze względu na historie pseudomiłosne, które tam budował. Bez odniesień do tego bajzlu, który tam miał. Przypomniał sobie miejsca, które przemierzał, kiedy tam mieszkał. Przewłóczył się, gdzie się dało, lubił w nocy wchodzić między bloki i przez wnętrze śmietników przemykać. To już nie wróci, nikt mu tego nie odda. Nikt nie odda mu takiej ilości palonych papierosów w drodze na przystanek. Mnóstwa śmieci, brudnych przejść i pojebanych pijaków. Zdebilniałych dresokibiców, kłócących się pedałów, starego menela, któremu wydawało się, że jest Elvisem Presleyem, nienormalnego murzyna z manią prześladowczą i bezdomnego, który jeździł w tramwajach z parasolem w reklamówce, a ów parasol był jego najlepszym przyjacielem. Mówił do niego i zapewniał mu przewiew w komunikacji miejskiej ku zażenowaniu innych współpasażerów o minach zazębionych, o ustach zwężonych.
Czasami z czasem się pogodzić nie da, oj nie oj nie, zgadzam się z filozofem mądrą głową . Podnoszę rękę w górę, na sercu palec kładę i przysięgam dostojnie.
Myślę sobie o tym jak bardzo inaczej być Panem Bum-Bum na Wejherowskiej. Inną tożsamość mieć i inne dyspozycje, postawy inne i emocje. Ten sam świat. Niedługo zniknąć czas, a może mienić się w blasku. Nieistotne.
Pan Bum-Bum ma wstrząs mózgu i oko mu wypłynęło z tego żalu. Współczuj mu czytelniku.

niedziela, 29 listopada 2009

Czekając na pizze

- Leżę sobie - przemówił Jojo - z członkiem postawionym sobie leżę
- Hoho - zaśmiał się Żabu klaszcząc w dłonie
- Leżę sobie z członkiem postawionym - kontynuował Jojo - podchodzi laska siada na nim i robi tak, a ja robię tak. Łapię ją za cycka i robię tak
Kiedy to mówił ten zboczuszek, to wykonywał jednocześnie gwałtowne ruchy, które jak mniemają bogowię Olimpu wyraźnie pozbawiały godności wrażliwą i delikatną z natury płeć piękną
- Weż sobie zwal - zaproponował Jojowi Żabu
- Nie - odpowiedział na propozycję Jojo - jakbym teraz sobie zwalił, to chyba bym zemdlał, takiego mam kaca
- Och ty niemoralny złośliwcze - wykrzyknął Pan Bum-Bum - do piwnicy marsz!!!! Piorunem!!!!!!!!!!!
Nasz bohater główny i przewodni tak emocjonalnie zareagował, że aż kopnął swoich kolegów butem do komórki w drewnianej podłodze zamieszkałej przez nich altanki, gdzie od wieków starożytnych przechowywało się zwykle proso, ziemniaki lub niewolnice sprowadzane z pobliskich wiosek. Będą tam siedzieć do wtorku. Seksiści.

poniedziałek, 23 listopada 2009

Jovi Bon

Kim jest Jovi Bon? Skąd się wziął? Jak to się stało, że zapukał właśnie do Pana Bum-Bum? Odpowiedzi przysyłajcie, przysyłajcie je. Może związek ma to z tym, że wczoraj Panu Bum-Bumowi śnił się szatan i kiedy nasz bohater w nocy wstał, to się bał wcielonego zła z łazienki ciemnej.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Demony

Złamał się szlaban, puściły przeciwpowodziowe wały, bomba wybuchła. Demony wróciły. Latają w powietrzu. Unoszą się jak bakcyl świńskiej grypy. Jak zapalenie opon mózgowych. Płuca czarne jak smoła, w mózgu wielka dziura, dziura ozonowa. Otępiony wyraz twarzy. Nic nie pomogą nike mavrk,nie pomoże mandarynka, czekoladka.

piątek, 13 listopada 2009

Piosenka sentymentalna 2

czwartek, 12 listopada 2009

Cyborg listopadowy

Jest piękny listopadowy dzień. Niebo pokryte jest wielką chmurą, więc zakryło słońce. Trudno powiedzieć czy tam za szybą deszcz pada czy nie, ale raczej tak. Wszyscy są smutni i przygnębieni. Tęsknią wszyscy. Chłopaki swych mięśni ukazać nie mogą, a dziewczęta ud na promienie słoneczne nie wystawią. Bosa stopa w japonce nie pójdzie. W tej sytuacji wszyscy wspominają swoje dawne skryte sprawy. Ostatnio Kojak pisał coś do Pana Bum-Bum, że wspomina. Wspomina skrycie Franciszek Smuda czasy, kiedy chodził na łowy podbijając piłkę głową 161 razy. Wchodził do klubu i podbijał. Dziewczyny się rozbierały i wszystkie były jego. Pan Bum-Bum też wspomniał. Przez pryzmat granata i wojny. Szybko się jednak rozkazał sobie ogarnąć i cały szyk, kompania cała stoi ogolona. Jedzie do Afganistanu. Z dala od swoich rodzin. Jakiś Talib zastrzeli podczas akcji w górach jednego z chłopców. Wejdzie może żołnierzyk na minę. Król Polski będzie ciągle wysyłał nowych wojowników i tak będzie trwał Pan Bum-Bum jako jedna wielka funkcjonalna całość. Mimo że funkcjonował będzie bez jakiejś działającej części, a nie jako typ idealny, to system się będzie cały czas reprodukował. Aż powstanie CYBORG Bum-Bum i się skończy historia.

sobota, 7 listopada 2009

Kojak


Na Wejherowską przyjeżdża dziś sam Kojak. Ten znany rozpierdalator kosmiczny. Cwaniak i rozkurw totalny. Będzie strzelał, uważajcie. Kojak wszystkie dupy Twoje. Łysy jesteś i lizać Cię będą po głowie

wtorek, 3 listopada 2009

Kocham moją żarówkę

Zbliża się koniec świata. Zabije nas świńska grypa. Umrzemy w męczarniach na ulicy razem ze szczurami i z psami. Z aptek zniknął już cały rutinoscorbin, maseczki, wata cukrowa, a i czołgi w gotowości stoją. Wczoraj skradziono 400 armat z fabryki zbrojeniowej Stanów Zjednoczonych. Ludzie chcą zniszczyć korporacje farmaceutyczne, które wypuściły chorą świnie do ludzi. Takie jest podejrzenie. Inna koncepcja jest taka, że to sprawa kary za grzechy. Za rewolucje seksualną kara. Aids było tylko ostrzeżeniem. Teraz miarka się przebrała. Rodzina atomowa jak bomba wybuchnie, a słowa stracą znaczenie. Nie najebiesz się jeden z drugim. Zero przyjemności i będzie brud w kiblu i na kuchence gazowej. Wszystko w syfie a szczury zjedzą Ci genitalia. To moje proroctwo. To moje Bum-Bum. To moja zemsta. Zemsta za zburzenie Warszawy. Zemsta zemsta zemsta. To ja skrycie wywołałem świńską grypę. Nikt się nie dowiedział, a jak już teraz wie, to i tak nie wierzy, że jestem Pandory puszką.

Centrumreklamy.com