piątek, 17 lipca 2009

Spotkanie parobka z paniczem

Był niesamowitym blondynem. Zawsze idealnie zaczesany do tyłu, utalentowany fotograf, ekscentryk, romantyk, szaleniec. Wszystko, co przekazywał światu, wypływało z jego wnętrza, wątroby jego i przede wszystkim serca. Nazywał się Pszczoła i był kolegą tajwańskiego księcia Kumaru San Ti Rimpi Pom. Pan Bum-Bum spotkał fotografa w sklepie Kauflandzie, po którym Pszczoła spacerował razem z kolegą współpracownikiem, Panu Bum-Bum towarzyszyła zaś Japonka Kojiko.
- Czeeeeeeeeść - wykrzyknął artysta do Pana Bum-Bum - no popatrz ty się, nie poznałem ja cię. Co tam słychać mi mów. Mów i mów 10 świń 100 krów. 1 pies i koń. Niech tych słów wykrzesa się toń.
- Cześć,cześć. Gruszkę jem - odpowiedział Pan Bum-Bum zaskoczony niesamowicie tym spotkaniem i przez to z poezji wypłukany
- Gruszkę sobie jesz, jesz sobie gruszkę. To ci dopiero opowieść.
- Soczysta, soczysta gruszka
- Cześć - zwrócił się Pszczoła do Japonki Kojiko - jestem Pszczoła a ty?
- Ich bin Kojiko, j'aime mein maison and take a photo my mountain countryside - odpowiedziała Azjatka.
- Dobrze, dobrze. Nie będę wam przeszkadzał - rzekł na to Pszczoła - miło było cię spotkać niesamowicie. To cudowne tak odnaleźć się w wielkim kolosie chmur drapaczy w wyssanym z uczuć metropolicznym mieście Wrocławiu.
- No tak , tak - odpowiedział łamanym głosem ciągle oszołomiony Pan Bum-Bum - miłego. Miłych zakupów, wspaniałych produktów wam życzę
- Półproduktów - powiedział kolega Pszczoły - wszyscy umrzemy od napromieniowania.
Poszli w swoją stronę a Pan Bum-Bum zdziwiony, że taki zaszczyt go dotknął, ciągle myślał, że niemiło się zachował wobec Pszczoły, niemiło słowa dobierał i za mało się uśmiechał. Wyrzuty sumienia mieć będzie do końca miesiąca.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna

Centrumreklamy.com